Wieczerza wigilijna, czas spędzony z rodziną, niepowtarzalna atmosfera i chęć zatrzymania tych chwil, najlepiej zamknięcie ich w butelce, aby na cały rok wystarczyło. Jest to ten moment, kiedy chcemy, aby wszystko było idealne, potrawy, prezenty, słowa jakie kierujemy do swoich bliskich. Ciekawym i na pewno polepszającym humor i nastrój akcentem będzie domowej roboty chleb na zakwasie, który będzie pięknie pachniał, wspaniale chrupał i idealnie komponował się ze smakiem pozostałych potraw.
O zakwasie użytym do tego chleba słów kilka było TUTAJ.
Na spory bochenek potrzebujemy:
- 300 g wody o temp. około 37 stopni
- 200 g zakwasu żytniego (mój z maki żytniej typ 2000 Gdańskie Młyny)
- 550 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka soli
- 10 g świeżych drożdży (jeżeli zakwas jest młody, bądź zależy nam na szybszym wyrastaniu)
- 1 łyżka miodu
- pół filiżanki ziaren (do wyboru, do koloru, ja dałam ziarna dyni i siemienia lnianego)
Ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce, najlepiej koło ciepłego kaloryfera i przykrywamy je lnianą ściereczką. Musi tak postać około 2 do 2,5 h, w międzyczasie (w połowie czasu) wystarczy raz zarobić je ręką przez krótką i chwilę i pozostawić do ponownego wzrostu.
Następnie rozgrzewamy piekarnik do 50 stopni. Ciasto przekładamy do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do wyłączonego piekarnika na około 1 do 1,5 h. (Ciasto może także wyrastać w specjalnych koszykach, ja takiego nie mam dlatego filozofować nie będę ;) )
Po upływie tego czasu wyciągamy delikatnie foremkę z ciastem i rozgrzewamy piekarnik do 250 stopni, w międzyczasie zwilżamy górę chlebka wodą (delikatnie, aby nie opadł, najlepiej specjalnym spryskiwaczem, bądź pędzlem silikonowym) Dla odważnych - chleb można naciąć, ja swojego nie nacinałam, gdyż bałam się, że opadnie, smaku to w żaden sposób nie poprawi, a może napsuć wiele. Być może kiedy wprawię się w bojach, będę w tej kwestii bardziej zdecydowana.
Piekarnik należy naparować, tj. wlać około szklankę wody do formy (dużej z piekarnika) i położyć na nią formę z ciastem na chleb. Piec w temperaturze 250 stopni przez 10 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 225 stopni i piec kolejne 20 - 25 minut.
Po wypieczeniu chleb wyjmujemy z formy i delikatnie odklejamy papier do pieczenia, bochenek studzimy na kratce, aby nie zrobił się wilgotny.
Jeśli jesteście w stanie się powstrzymać, to najlepiej przez godzinę go nie kroić. ;) Smacznego!
Wpis ten powstał w ramach akcji Wspólne blogowanie przy choince.
PS Niedługo w moje ręce wpadnie garnek rzymski! To dopiero będzie chlebowanie! :D
Bardzo sie ciesze źe jest tako przepis.
OdpowiedzUsuńJa chlebus napewno upieke na swieta .
Jestem zadowolona bo dzieki przepispm na fb.to trpche sie juz nauczylam piec chleb .kochani to moj bedzie 4 chleb w źyciu ktory upieke ..
Dzieki za przepis.
.
proszę bardzo i życzę powodzenia :) trzymam kciuki
Usuńmniammm :) wygląda bardzo smakowicie! Chyba spróbuje upiec taki :) Dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńproszę :) warto upiec na prawdę :D nawet dla frajdy :D
UsuńMamamija jakbym teraz takiego cieplutkiego z masełkiem pojadła.. :)
OdpowiedzUsuńoj tak z samym masełkiem, no moze jeszcze ser żółty, który roztapia się od ciepła tego chleba :D
UsuńOd dawna zbieram się do zrobienia chleba - po raz pierwszy. Może po Twoim wpisie pójdzie mi łatwiej :))
OdpowiedzUsuńNa pierwszy raz polecam zmierzenie się z chlebem na drożdżach, kilka fajnych przepisów znajduje się tutaj na blogu, zachęcam :)
UsuńUwielbiam chleb własnej roboty... Sama jednak nigdy nie robiłam.. ;)
OdpowiedzUsuńw takim razie zachęcam do tego pierwszego razu :D
UsuńChyba przetestujemy przepis:)
OdpowiedzUsuńależ proszę :)
UsuńPyszności :). Może kiedyś też odważę się i zrobię sama chlebek ;)
OdpowiedzUsuńodważyć się zawsze warto, jak nie wyjdzie za pierwszym to za kolejnym już na pewno :)
UsuńDzisiaj dostałam od znajomej zakwas żytni, więc będziemy piec:)
OdpowiedzUsuńświetnie :D w takim razie czekam na efekty :D
Usuń