piątek, lipca 29, 2016

A jeśli ktoś nie lubi słońca..

A jeśli ktoś nie lubi słońca..

piątek, lipca 29, 2016

A jeśli ktoś nie lubi słońca..

... albo na przykład ma niewiele czasu, aby następnego dnia dobrze wyglądać, bez rajstop? Ja w takich sytuacjach używałam zawsze balsamu brązującego.
Żeby dobrze rozprowadzić taki balsam na ciele, trzeba się nieco wysilić. Najpierw zrobić peeling, później nawilżyć ciało i dopiero wsmarować dokładnie balsam, po czym i tak często zdarzały mi się plamy i zacieki. Coś okropnego! Katastrofa! :(

Wyobrażacie sobie to? Ważne spotkanie, Ty w spódnicy, a na nodze dziwnie wyglądająca opalenizna, a raczej "stróżki" opalenizny. Poważnie to to nie wygląda :)

Od niedawna mam na to sposób!

Zaczęłam stosować taki kosmetyk w innej formie. W formie, która się łatwiej rozprowadza i wymaga zdecydowanie mniej wysiłku i dokładności z naszej strony. Dla mnie bomba, kiedy na aplikację mam niewiele czasu ;)

Magic Bronze - Brązująca pianka do ciała, której używam jest przeznaczona do jasnej karnacji. Do kupienia w sklepach jest również taka do karnacji ciemnej. Dla każdego coś miłego. Kobiety o ciemniejszej karnacji mogą ją sobie jeszcze bardziej uwydatnić, bo przecież co dla mnie wydaję się opalenizną, nie dla każdego może być wystarczalna. Z natury jestem blada jak "córka młynarza". Ktoś jeszcze boryka się z takim "mankamentem skórnym"? :P


Napiszę Wam jeszcze co nieco o tej piance, bo warto, na prawdę.
Wg mojego nosa pianka, kiedy zacznie działać nie ma tak nieprzyjemnego i duszącego zapachu jak reszta produktów brązujących. Pachnie zdecydowanie mniej intensywnie. Opalenizna utrzymuje się około 3 dni, w miarę upływu czasu, a raczej kąpieli, powoli zanika, normalny skutek. Ja jestem bardzo zadowolona. Buteleczka 150 ml wystarcza mi na kilkanaście aplikacji, także jest ogromnie wydajna. Serdecznie polecam wszystkim tym, którzy nie mają czasu leżeć plackiem i się opalać :) albo tak jak w moim wypadku, nigdy w życiu nie uzyskają takiej opalenizny jak po użyciu produktu brązującego ;)

poniedziałek, lipca 25, 2016

Pulpeciki z indyczego udźca

Pulpeciki z indyczego udźca

poniedziałek, lipca 25, 2016

Pulpeciki z indyczego udźca


Składniki:
100g mięsa mielonego z udźca indyka
1 mała cebula
1 jajko
1 łyżeczka oleju kokosowego
kawałek suchej bułki
odrobina mleka
pieprz, papryka

Metoda:
Cebulę pokroić bardzo drobno i podsmażyć na oleju kokosowym na złoto. Bułkę namoczyć w mleku. Do miski wrzucić mięso, przestudzoną cebulę, jajko oraz lekko odsączoną bułkę. Wszystko wymieszać ze sobą i dokładnie zagnieść. Masę przyprawić do smaku pieprzem i papryką (wg uznania słodką lub pikantną). Uformować pulpety dowolnej wielkości. (Ja robię malutkie z połowy łyżeczki do herbaty). Pulpeciki ugotować w niewielkiej ilości wody. Na bazie tej wody można później przygotować sos (np. pomidorowy).



Na zdjęciu pulpeciki indycze podane z curry szpinakowym z poniższego przepisu

sobota, lipca 23, 2016

Sakiewki drobiowe

Sakiewki drobiowe

sobota, lipca 23, 2016

Sakiewki drobiowe

W naszym poczciwym owadowym dyskoncie znajdziecie mięso z uda kurczaka, które jest już oddzielone od kości i pozbawione skóry, mamy więc już połowę sukcesu ;) Trochę czary - mary z siekaczem, farsz i mamy już prawie gotowy pyszny i ciekawy obiad, np niedzielny obiad.


Potrzebujemy:
  • 4 porcje mięsa z uda kurczaka
  • 1 mała cebulka
  • 1 marchewka
  • 1/4 papryki czerwonej
  • 1 ząbek czosnku
  • 3 gałązki natki pietruszki
  • 3 łyżki serka mascarpone
  • 1 jajko
  • 3 łyżki kaszy manny 
  • pół łyżeczki curry
  • 3 łyżki oleju kokosowego, bądź rzepakowego
  • sól
  • pieprz
Ponadto:
  • 1 łyżeczka mąki do zagęszczenia powstałego sosu

Cebulę kroimy w kostkę, marchew ścieramy na tarce na małych oczkach, czosnek przeciskamy przez praskę. Na patelni rozgrzewamy olej i dodajemy na nią warzywa, podsmażamy przez chwilę. Dodajemy niewielką ilość wody, curry, pieprz, sól i dusimy przez 5 minut. Odstawiamy.

Uda z kurczaka siekamy siekaczem, ja mam taki:


.. i powiem Wam, że strasznie, ale to strasznie go polubiłam. Jest 3 - rzędowy, a więc za jednym machnięciem obrobi nam dużą powierzchnię mięsa. Można go nabyć w sklepie Tradismak TUTAJ.
Jak już mamy zrobione z udek "kotlety" oprószamy je solą i pieprzem.

W naczyniu mieszamy surowe jajko z serkiem mascarpone, dodajemy do niego pokrojoną w kostkę czerwoną paprykę, naszą duszoną cebulkę z marchewką, posiekaną natkę pietruszki, pieprz, sól, kaszę mannę i mieszamy całość. z każdego kawałka mięsa formujemy sakiewkę, możemy wspomagać się wykałaczkami ;) Do każdej z sakiewek wkładamy tyle farszu ile się nam zmieści i delikatnie przenosimy na rozgrzaną patelnię z niewielką ilością wody, aby mięso nam się nie przypaliło. Dusimy pod przykryciem 15 minut. Wyjmujemy sakiewki, a powstały sos zagęszczamy mąką. W razie gdyby sos był mało wyrazisty możemy go jeszcze doprawić. Podajemy np z 3 kolorowym makaronem spaghetti. Pyszności! 



piątek, lipca 22, 2016

Deser jaglano kokosowy.

Deser jaglano kokosowy.

piątek, lipca 22, 2016

Deser jaglano kokosowy.

Kaszę jaglaną uważam za najbardziej "wdzięczną" z kasz. Nadaje się zarówno na słodko jak i na słono, jest ogromnie neutralna i można zrobić z nią niemalże wszystko. Na przykład taki deser, bardzo prosty i szybki w przygotowaniu. Można go podawać z dowolnym musem owocowym, dżemem, sosem, czekoladą. Wszystko zależy od Was. Przepis na podstawę deseru zaczerpnęłam od Blondynki.


Potrzebujemy:

  • 1 szklanka kaszy jaglanej
  • 2 szklanki wody
  • 3 szklanki mleka
  • 3 łyżki ksylitolu, bądź 5 łyżek zwykłego cukru
  • 200 g wiórków kokosowych
Kaszę jaglaną przelewam na sicie wrzątkiem, następnie przepłukuję obficie zimną wodą, aż przestaną z niej wypływać saponiny. Pozbawiam jej tym samym goryczki.
Do garnka wsypuję przepłukaną kaszą, dwie szklanki wody i dwie szklanki mleka. Moja szklanka jest o pojemności 250 ml.
Gotuję na wolnym ogniu dopóki kasza nie wsiąknie całego płynu. Następnie wyłączam źródło ciepła i dolewam ostatnia szklankę mleka, wsypuje ksylitol/cukier i wiórki kokosowe. Mieszam i na niewielkim ogniu zagotowuję całość. Gorącą kaszę blenduję do uzyskania mniej więcej gładkiego kremu. Krem ten przekładam do pucharków i odstawiam do ostudzenia. Przed podaniem nakładamy dowolnie wybrany przez nas dodatek, Ja użyłam przetworu z żurawiny błotnej.
Smacznego!

czwartek, lipca 21, 2016

Czytanie globalne. Co to takiego?

Czytanie globalne. Co to takiego?

czwartek, lipca 21, 2016

Czytanie globalne. Co to takiego?

Czytanie globalne to metoda opracowana przez amerykańskiego fizjoterapeutę Glena Domana, która jest formą uczenia się poprzez zabawę.

Metoda ta dzieli naukę czytania na 5 etapów:
  • pojedyncze wyrazy,
  • wyrażenia dwuwyrazowe,
  • proste zdania,
  • zdania złożone,
  • książeczki.
Naukę globalnego czytania można rozpocząć już u niemowląt od 3 miesiąca życia. Wzrok takich dzieci nie jest na tyle rozwinięty, aby dostrzec to co widzi dwulatek, dlatego dla takich maluchów karty powinny być odpowiednio duże. 

Metoda Domana zakłada, że dzieciom pokazuje się słowa, następnie zdania, w zestawach złożonych z 5 kart. Codziennie po 3 razy czyta się dziecku po 5 słów, każdego dnia dokładając kolejne 5.
Dziecko chłonie jak gąbka, dlatego im szybciej zaczniemy się z nim bawić w ten sposób tym częściej będzie nas zadziwiało umiejętnościami! 

My na razie mamy 2 zestawy kart z serii Odkrywam Świat, serii edukacyjnej Kapitan Nauka Wydawnictwa Edgard. Pierwsza z nich to "Zwierzęta wiejskie", druga to "Pierwsze słowa".


W każdej z nich mamy 17 sztywnych kart graficznych z podpisem u dołu i podpisem na rewersie. Karty są również ponumerowane.


Karty zapakowane są w bardzo praktyczne pudełeczka i przeznaczone dla dzieci od 1 do 3 lat.


Każdy zestaw kart zawiera również poradnik dla rodziców, bardzo ciekawy, w którym autorzy Natalia i Krzysztof Minge podpowiadają rodzicom jak zadbać o rozwój intelektualny naszego dziecka.

Oskar uwielbia się bawić kartami razem ze mną. Ja do tej pory bawiłam się z nim tak, że pokazywałam mu kolejno po 3 karty z zestawu,  mówiłam na głos co na nich jest, po czym odwracałam kolejno od lewej do prawej i karta po karcie czytałam i dziecko widziało już tylko sam napis. I tak w kółko z wszystkimi 34 kartami. Jest bezbłędny! Wie dokładnie jaki napis co oznacza. :) Przymierzam się do kolejnych zestawów (kosztują jedynie 14.99 zł za zestaw, a są solidnie wykonane) i wtedy będziemy stosować prawdziwą metodę globalnego czytania. Wiecie. . Te karty to na prawdę świetny wynalazek. Moje dziecko zamiast iść spać, bierze karty, mówi: "mama chodź" i uczymy się czytać, oczywiście dzieje się to nawet i po 22. Także nie wiem, czy w jakimkolwiek innym wieku dziecko będzie chciało się tyle "uczyć". Należy więc korzystać i czerpać garściami ;)

środa, lipca 20, 2016

Rolady z karkówki w sosie paprykowym.

Rolady z karkówki w sosie paprykowym.

środa, lipca 20, 2016

Rolady z karkówki w sosie paprykowym.

Karkówka to baaardzo pyszne mięsko. Głównie przygotowujemy ja na grillu,jednak ciężko ją zrobić tak,aby była soczysta i krucha, a jeśli udałoby się to zrobić w niedługim czasie to powiem Wam, bomba!
Udało się, przy użyciu siekacza do mięs o takiego --> Siekacz zmiękczający do mięsa 51 noży.
Słyszałam już o nim dawno, ale jakoś nie byłam przekonana. Musiałam do tego chyba dorosnąć. I tak, pojawił się w mojej kuchni ten cudowny przyrząd! Nigdy więcej do mięsa nie użyje młotka :)
Mięsko zrobiło się w parę chwil, dzięki temu, że siekacz poprzecinał jego włókna. Jestem ogromnie zadowolona i serdecznie polecam ;)



A teraz przepis.

Potrzebujemy:
  • 1 kg karkówki wieprzowej
  • 2 ogórki kiszone 
  • 1 cebula
  • kilka plastrów żółtego sera 
  • kilka łyżeczek ajvaru 
  • sól, pieprz do smaku
  • 2 łyżki serka mascarpone 
  • 1 łyżka mąki pszennej 
  • 2 łyżki oleju rzepakowego 
Mięso kroimy w plastry grubości 1.5 cm do 2 cm. Następnie solimy i pieprzymy. Z każdej strony mięso traktujemy siekaczem, dokładnie miejsce po miejscu. Każdy plaster smarujemy cienko ajvarem nakładamy plaster sera, pokrojony w słupki ogórek i cebulkę pokrojoną w pióra. Zawijamy w roladę starając się, aby nic nie wychodziło n wierzch ;) i tak postępujemy z każdym następnym kawałkiem. Następnie każda roladę obtaczamy w mące i układamy na patelni, na której rozgrzaliśmy olej. Patelnia powinna być wielkości takiej, aby nasze rolady nie migły jak się w niej rozwinąć. W przeciwnym razie rolady trzeba zabezpieczyć przed rozwinięciem wykałaczkami.
Smażymy pod przykryciem. W razie konieczności dolać wody. Kiedy już mięsko dojdzie i będzie miękkie, wyjmujemy rolady i dodajemy do powstałego płynu serek mascarpone i 2 łyżeczki ajvaru. Dokładnie mieszamy. Po wymieszaniu wkładamy rolady z powrotem na patelnię. 
Podajemy np z kaszą pęczak i dowolną surówką. 

wtorek, lipca 19, 2016

Kolorowanki / malowanki 2+

Kolorowanki / malowanki 2+

wtorek, lipca 19, 2016

Kolorowanki / malowanki 2+

Kolorowanie to niezwykle ważne zajęcie młodego człowieka. Wspomagają jego rozwój psychomotoryczny, uczą cierpliwości i rozwijają wyobraźnię. Ostatnio wybraliśmy 4 kolorowanki z przedziału wiekowego Oskarka (2l) z wydawnictwa Siedmioróg. Oskar dopiero uczy się kolorować i uważam, że moja pomoc w tym jest bardzo ważna, dlatego będziecie widzieć kolorowanki pomalowane częściowo także przeze mnie ;)
Pierwsza z nich to "Pierwsze malowankiKoloruję nie przechodząc za linię". Znajdziemy w niej 32 proste obrazki z okrutnie grubymi konturami (to wcale nie jest wadą). Wszystko po to, aby nie wyjechać za linię ;) Malowanie może odbywać się zarówno kredkami różnego rodzaju, flamastrami, czy farbami, technika dowolna. Właściwie tylko wyobraźnia nas tutaj ogranicza. W tej serii możecie także kupić malowankę ze zwierzątkami.




Druga to "Magiczne kartki - Moje pierwsze obrazki". Książeczka z obrazkami dla dzieci z przedziału od 0-3 lata. To "0" uważam za trochę przesadzone ;) Na kredowym papierze odkrywamy zalążek "czegoś" i zamazując kartkę ołówkiem ukazuje się nam obrazek. Z tym zamazywaniem to nie jest takie hop siup jednak, ponieważ mój dwulatek niestety nie potrafi zamazać kartki ołówkiem tak, żeby ukazał się pięknie obrazek. Co innego suche pastele, nimi potrafi sobie poradzić, jednak nie każda mama jest skora dać dwulatkowi w łapki suche pastele, bo.. masakra gwarantowana, niestety ;)
W książeczce znajdziemy krótkie opowiadanie, a także 24 obrazki.




Trzecia to "Zwierzęta - malowanka". Znajdziemy w niej kontury ponad 30 zwierząt wraz z podpisem. Obrazki są proste i dzięki nim dziecko z łatwością jest w stanie zapamiętać nazwy wielu zwierzątek, co jest kolejnym aspektem edukacyjnym, nawet w wypadku mojego synka większym niż kolorowanie, ponieważ tę książeczkę lubi sobie po prostu przeglądać nazywając po kolei wszystkie zwierzątka.



Czwartą i ostatnią pozycją z kolorowanek są "Czarodziejskie kolory. Umiem malować".
To jest dopiero magia! Wystarczy pędzelek, trochę wody i zabawa gotowa. Malując czarno biały obrazek wypełniony kropkami całość maluje się w piękne barwy tylko przy użyciu wody. Coś niesamowitego :) ja bym jedynie poprawiła intensywność kolorów, ponieważ są nieco blade.




poniedziałek, lipca 18, 2016

Bezpieczne zabawki i konkurs!

Bezpieczne zabawki i konkurs!

poniedziałek, lipca 18, 2016

Bezpieczne zabawki i konkurs!

Mając na myśli bezpieczne zabawki mówię o takich, które można gryźć, rzucać  (nawet w towarzysza zabawy), siadać na nich, moczyć w wodzie, uderzać o podłogę.. a z nimi nic specjalnego się nie stanie. Taka po prostu spokojna głowa.
Taką możliwość dają nam czeskie zabawki MillaMinis z wodoodpornej pianki.
Testowaliśmy (i dalej zabawki oczywiście mamy w użyciu) zestaw Farma, gdzie wielbłąd wozi na platformie snopki słomy, krowa pasie się w zagrodzie, a tankuje się na tej farmie biopaliwo.


Platforma oprócz pianki zbudowana jest także z plastikowych kółek z metalowymi prętami.


Wykonanie wydaje się na tyle solidne, że małe dziecko nie jest ich w stanie wyrwać, chociaż nigdy nic nie wiadomo z tymi naszymi łobuziakami ;) w naszych snopkach Oskar próbował zatopić swoje zęby :) na szczęście nie udało się odgryźć ani kawałeczka. Z puzzlami piankowymi radził sobie świetnie, nie mając tylu zębów, także różnica jest ogromna.


Zabawki z różnych pakietów tematycznych można ze sobą łączyć i tworzyć wspaniałe kolekcje. Przeznaczone są dla dzieci 1+

Mimo swojej prostoty (co dla mnie jest również ogromnym plusem!) rozwijają wiele zmysłów naszych kochanych dzieciaczków.


Można się nimi bawić wszędzie, w domu, nazewnątrz jak i uwaga! W wodzie :)


Zabawki mają wiele zalet poprzez swoje właściwości. Np. obrazki na nich się nie zmywają i są wykonane z nietoksycznych farb.


Za niezniszczalne zabawki cena jest bardzo przystępna ;) około 35 zł za mały zestaw. Istnieją także większe zestawy, które możecie nabyć np. w sklepie Elefuntea.

Oskar bardzo często bawi się zabawkami MillaMinis, myślę że je lubi, szczególnie jak powszechnie wiadomo, wszystko co na kółkach zyskuje w jego oczach ;)

Marka MillaMinis bierze także udział w ogólnopolskim głosowaniu na najlepsze produkty dla dzieci w kategorii zabawki dla dzieci i niemowląt. Możecie zagłosować wchodząc TUTAJ. Jest to jednocześnie konkurs dla głosujących, a więc możecie wygrać ciekawe i wartościowe nagrody dla siebie i Waszych pociech :)

środa, lipca 13, 2016

Domowe SPA, to da się zrobić!

Domowe SPA, to da się zrobić!

środa, lipca 13, 2016

Domowe SPA, to da się zrobić!

Każda z nas marzy o tym, aby mieć choć chwilę dla siebie, żeby móc się zrelaksować i zapomnieć o codziennych obowiązkach. Dom, dzieci, a często i praca na etat, a my pogrążone w wirze czasu..
Bielenda stworzyła nową linię dla kobiet Twoja Pielęgnacja, dzięki której możemy się maksymalnie zrelaksować, zarówno nasze ciała jak i ducha, bo zapach to spa dla naszej duszy! :)

Mamy do wyboru dwa zapachy: frangipani + mleczko pszczele i magnolia + proteiny i jedwab.

Testowałam produkty z frangipani i mleczkiem pszczelim.


Są to produkty silnie nawilżające. Witaminowy olejek pod prysznic w swojej strukturze zawiera mikrokapsułki, które pod wpływem działania wody rozpuszczają się i uwalniają witaminę E. Doskonale myje i odświeża, nie pozostawia na skórze tłustego filmu,a mimo to skóra jest świetnie i na długo nawilżona. Skład bogaty w witaminę B, C i E, tak ważnych dla naszej skóry. Zapach frangipani jest bardzo trwały i zmysłowy, a zarazem kojący. Wieczorny prysznic dzięki niemu stanie się wspaniałym ukojeniem :) Do umycia całego ciała wystarczy niewielka ilość nałożona na myjkę, jest niezwykle wydajny!

Drugim produktem z tej serii jest Peeling cukrowy do ciała. Uwielbiam cukrowe peelingi! Nawet bardziej niż słodycze :D

Peeling w tubce nie jest mocno "zbity", dzięki czemu łatwo będzie nam go używać. Zapach - oszałamiający, chciałoby się aby ta chwila trwała wiecznie! Po jego użyciu Skóra jest jedwabiście miękka i nawilżona do tego pachnie niesamowicie i same wiecie.. to działa na mężczyzn ;) Skóra mimo wspaniałego nawilżenia nie jest tłusta, co uważam za bardzo duży atut, szczególnie przy wysokich temperaturach panujących obecnie, gdzie balsam z wczorajszego wieczoru potrafi mi się "przypominać" na całym ciele, czego osobiście nie znoszę.

Z miłą chęcią przetestuję jeszcze drugi zestaw i Wam o nim opowiem ;) w końcu 2 ciąże za mną.. czas się ujędrnić.

sobota, lipca 09, 2016

Oparzenia słoneczne, jak sobie z nimi poradzić?

Oparzenia słoneczne, jak sobie z nimi poradzić?

sobota, lipca 09, 2016

Oparzenia słoneczne, jak sobie z nimi poradzić?

Wiem, że zapewne znacie naturalne metody opatrywania poparzeń słonecznych, jednak nie każdy lubi chodzić obsmarowany maślanką. Ja dzisiaj chciałabym zaproponować Wam produkty z serii Bikini od Bielendy, które warto mieć w swojej kosmetyczce, aby w razie czego móc szybko sobie pomóc i poczuć natychmiastową ulgę.


Pierwszym produktem z którym miałam przyjemność jest Nawilżająco - Łagodzący balsam po opalaniu SOS+. Zawiera on miąższ z aloesu, dzięki czemu pachnie niezwykle orzeźwiająco i D-Panthenol, który znany jest z dobroczynnego działania na oparzenia skórne, przynosi natychmiastową ulgę dla naszego ciała. W składzie miąższ z aloesu i D-Panthenol to aż 10 % objętości całego mleczka.

Co jest ważne przy oparzeniach słonecznych? Nawilżanie. I tak też działa ten balsam. Ponadto widocznie zmniejsza zaczerwienienie i regeneruje naskórek. Po aplikacji szybko się wchłania i pozostawia przyjemne uczucie ukojonej skóry. Wiem co mówię, opalam się tylko i wyłącznie na tzw. "raka" i próbowałam już wielu rzeczy ;) Aplikujemy wg potrzeb.

Buteleczka 150 ml. Czy kupię następnym razem? Tak, ratunek zawsze mile widziany ;)

Drugim produktem jest Chłodząca mgiełka po opalaniu Ice Cold.
Mgiełka zawiera miąższ z aloesu, mentol i humektanty. Humektanty zapobiegają utracie wody z rogowej warstwy naskórka.
Mgiełka, aplikuje się ją fantastycznie, wystarazy spryskać nią opaleniznę, co jest niezwykle dobrym rozwiązaniem przy podrażnionej i ściągniętej skórze. Natychmiastowo przynosi ulgę i widocznie zmniejsza zaczerwienienia spowodowane nadmiernym opalaniem, czy po prostu zwyczajnie zapomnieniem o filtrze przeciwsłonecznym.

Mentol po aplikacji mgiełki pozostawia na skórze uczucie chłodu, które bardzo pomaga przy piekącej, opalonej skórze.

Formuła jest bardzo lekka i przede wszystkim nie tłusta. Aplikujemy według własnych potrzeb.

Buteleczka zawiera 150 ml płynu i jest bardzo wydajna. Mój numer 1 w walce z oparzeniami słonecznymi ;)

piątek, lipca 08, 2016

Arganowy olejek do opalania

Arganowy olejek do opalania

piątek, lipca 08, 2016

Arganowy olejek do opalania

Kto nie zna cudownych właściwości oleju arganowego? Nie od parady nazywany jest "Złotem Maroka". Ja uwielbiam używać go w kuchni ;) ale to tylko jedno z jego zastosowań.


Bogaty jest w nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witaminę E, ma silne właściwości antyoksydacyjne. Ma działanie przeciwzapalne, łagodzące i przeciwstarzeniowe.

Wszystkie te właściwości pozwalają mu w pewnym stopniu chronić naszą skórę przed powstawaniem przebarwień oraz przed podrażnieniami słonecznymi. Należy oczywiście zwrócić uwagę iż jest to tylko SPF 6 i nie chroni nas w 100%. Zawiera filtry UVA i UVB oraz zapobiega konsekwencjom działania promieniowania podczerwonego IR-A

Olejek jest bardzo przyjemny dla skóry, pozostawia ją na długo nawilżoną dzięki swojemu składowi: olej arganowy, olej makadamia, witamina E i masło karite. Widoczne jest także lepsze napięcie i ujędrnienie, czyli plus wielki, ogromny, dla kobiet takich jak ja - po ciąży.

Olejek ze względu na swoją formułę na długo pozostaje na ciele, nie jest mu straszna woda, ani chlor.
Należy go nakładać przed opalaniem i powtarzać czynność tę dla utrzymania jak najlepszej ochrony naszej skóry.

Buteleczka olejku ma 150 ml, a jego aplikacja na skórę jest banalnie prosta. Wystarczy spryskać nim skórę i rozetrzeć olejek dłońmi.

Zapomniałabym o zapachu. Tak, nos mam bardzo wyczulony na wszelkiego rodzaju zapachy, a ten utkwił mi w głowie do cna! Boski. :)



czwartek, lipca 07, 2016

Zimna śliwka

Zimna śliwka

czwartek, lipca 07, 2016

Zimna śliwka

Słoik z zawekowanymi śliwkami stał. . I stał. . I stał, aż wpadł mi do głowy niegłupi pomysł na ciasto bez pieczenia z ich wykorzystaniem. Czekoladowy spod, na nim mus śliwkowy i zwieńczenie z puszystej i gęstej śmietany. Mniam.


Potrzebujemy:

  • kilka czekoladowych herbatników na spód
  • 2 galaretki wiśniowe rozpuszczone w 600 ml wrzątku 
  • 1 litrowy słoik śliwek w syropie, bądź zagotowany 1 kg śliwek z cukrem, a tego do smaku
  • 330 ml śmietanki 30%
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 3 kostki białej czekolady
  • 2 czekoladowe herbatniki
Blaszkę 25x25 cm wykładamy papierem do pieczenia, a na nim układamy warstwę czekoladowych herbatników. 
Galaretki rozpuszczamy we wrzątku. Śliwki traktujemy blenderem do uzyskania musu i łączymy go z jeszcze gorącym płynem galaretkowym. Odstawiamy prawie do ścięcia.
Gesty, wystudzony mus wylewamy na warstwę ciastek i wstawiamy do lodówki, aby całkowicie się wszystko ścieło. 
Śmietanę ubijamy z cukrem, następnie dosypujemy tartą białą czekoladę i pokruszone herbatniki, mieszamy i wykładamy na warstwę musu.
Ciasto najlepiej smakuje i zachowuje się na 2 dzień.

środa, lipca 06, 2016

Kokosowe mleczko do opalania SPF 30

Kokosowe mleczko do opalania SPF 30

środa, lipca 06, 2016

Kokosowe mleczko do opalania SPF 30

Kokosie! Uwielbiam Cię, wiesz?

Jak go pierwszy raz ujrzałam to pomyślałam, że nareszcie ktoś o mnie pomyślał. Bo wiecie, jestem największą fanką kokosowych różności na całym świecie. Z pewnością!

Mleczko do opalania o zapachu kokosa i z olejem kokosowym w składzie, można wymarzyć sobie lepszy kosmetyk do opalania? Dający tak dużą ochronę? Jak dla mnie - NIE :)


Mleczko idealnie rozprowadza się na skórze i świetnie wchłania pozostawiając ją nawilżoną, a przy częstszym stosowaniu na pewno zauważycie większą jędrność i elastyczność Waszej skóry.

Kosmetyk zawiera filtr UVA i UVB, a także zapobiega konsekwencjom działania promieniowania podczerwonego IR-A. Wysoka ochrona SPF 30 to najważniejszy jego atut.

Kolejne atuty to piaskoodporność - dzięki swojej mniej lepkiej formule uporczywy piasek nie przykleja się do ciała na "amen w pacierzu" ;) wodoodporność i chloroodporność - nie straszny mu żaden basen. Dla jak najlepszej ochrony należy powtarzać co jakiś czas aplikację mleczka, a pierwszą wykonać przed opalaniem.

Buteleczka 200 ml, szkoda że tak szybko się kończy ;)

wtorek, lipca 05, 2016

Jak dwulatek uczy się liczyć?

Jak dwulatek uczy się liczyć?

wtorek, lipca 05, 2016

Jak dwulatek uczy się liczyć?

Nauka poprzez zabawę, zdecydowanie ta opcja jest najbardziej bliska memu sercu i tak też uczę swojego dwulatka cyferek. Zaczyna już dużo mówić i czuje się w tym jak ryba w wodzie, więc czemu tego nie wykorzystać? Małym dzieciom na prawdę bardziej "się chce" ;)

Mamy bardzo fajną książeczkę jako pomoc w nauce liczenia:



Ciekawe, przejrzyste obrazki, dzięki którym moje dziecko kojarzy ile czego jest, chętnie wskazuje paluszkiem i przy okazji uczy się nie tylko liczyć, ale rozpoznawać kolejne nazwy zwierzątek itd.. Jej kartki są zmywalne, dzięki czemu dziecko starsze, radzące sobie ze szlaczkami, czy "podążaniem" za kropkami może nauczyć się pisać cyferki, a jeśli się pomyli, w łatwy sposób może powtórzyć ćwiczenie.


Oskar książeczką jest zachwycony, ciągle z nią podbiega i chce w kółko powtarzać liczby od 1 do 20. To najlepszy dowód na to, że pozycja ta jest niezwykle ciekawa dla już dwuletniego dziecka.


Copyright © Gotuj i Mieszkaj , Blogger